Odszkodowanie za zerwanie zaręczyn.

W polskim porządku prawnym, zaręczyny zazwyczaj były uregulowane w tzw. prawie zwyczajowym. W nieodległej przeszłości (lata 40 XX wieku) doczekały się one jednak prawnego usankcjonowania w dekrecie prawo małżeńskie. Wedle powyższego, zaręczyny, choć nie mogły stanowić podstaw roszczeń o zawarcie małżeństwa, nie były zdarzeniem prawnie obojętnym. Z tytułu bowiem ich zerwania bez słusznego powodu (lub dania drugiej stronie słusznego powodu do zerwania zaręczyn), narzeczony/a narażał się na odpowiedzialność odszkodowawczą. Co więcej – nie tylko względem drugiego narzeczonego, ale i jego rodziców (lub prawnych opiekunów). Granicą szkody były jednak wyłącznie koszty uzasadnionych przygotowań do zawarcia małżeństwa. Z pewnością zatem, niedoszła żona lub małżonek, nie mógł w związku z zerwaniem zaręczyn dochodzić np. odszkodowania z tytułu utraconych korzyści, czy szkody związanej z nie otrzymaniem do swej dyspozycji posagu.

W aktualnie obowiązującym porządku prawnym, status prawny zaręczyn jest… niejasny. Zdarzenie to nie jest usankcjonowane żadnym przepisem. W doktrynie prawnej, na temat ten pojawiają się natomiast różne poglądy. Najczęściej występują trzy koncepcje, wedle których zaręczyny to: 1) quasi umowa, 2) zdarzenie prawnie obojętne, o charakterze niezobowiązującym (zobowiązanie naturalne), 3) obietnica/quasi promesa, nie stanowiąca źródła zobowiązania, lecz mogąca stanowić źródło odpowiedzialności.

Małżeństwo, co oczywiste, to nie umowa cywilnoprawna. W demokratycznym państwie prawnym, obowiązują zasady swobody i dobrowolności jego zawarcia. W tym kontekście, zbędny jest uprzednio obowiązujący w dekrecie prawo małżeńskie zapis potwierdzający w/w zasady. Żaden przepis, nie ustanawia roszczenia o zawarcie małżeństwa. Ewentualna umowa zawierająca taką klauzulę, byłaby zatem bezwzględnie nieważna, i to nawet, jeżeli narzeczony w zamian za rękę wybranki zaoferował np. absurdalnie dużą liczbę wielbłądów. Jeżeli zatem w ogóle zaręczyny uznać za formę umowy – to z pewnością nie można oceniać ich jako umowy przedwstępnej uprawniającej do dochodzenia zawarcia małżeństwa.

Pogląd numer 2, wedle którego zaręczyny to tzw. zobowiązanie naturalne – czerpie swe uzasadnienie w gruncie rzeczy w zasadach słuszności i swobody zawarcia małżeństwa. Przy tym poglądzie, niewykonanie obietnicy zawarcia małżeństwa i zerwanie zaręczyn nie rodziłoby żadnych roszczeń, których można by skutecznie dochodzić przed sądem.

Trzecia z powyższych koncepcji, zakłada możliwość dochodzenia ewentualnych roszczeń odszkodowawczych. Z racji braku przepisu szczególnego, który regulowałby powyższą odpowiedzialność, roszczenia z tego tytułu wywodzić można z ogólnych przepisów prawa. Zgodnie z art. 415 kodeksu cywilnego, „Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia”. Dyskusyjnym jest jednak, czy w tego rodzaju przypadkach dochodzić można nieograniczonego odszkodowania (skoro żaden przepis nie ogranicza zakresu odpowiedzialności) czy też dochodzić go można jedynie w granicach kosztów uzasadnionych przygotowań do zawarcia małżeństwa (jak miało to miejsce w okresie obowiązywania dekretu prawo małżeńskie). Każdy taki przypadek z pewnością należy oceniać indywidualnie.