Z deszczu pod rynnę, czyli rozwód, a spółka cywilna między małżonkami.

Prawo nie zawsze jest oczywiste i powszechnie zrozumiałe. A ściślej, często okazuje się, że nasza interpretacja jakiegoś przepisu okazuje się być błędna. Jest to ewidentny dowód na ułomność obowiązującego prawa, które powinno być tak napisane, by nie było potrzeby domysłów co autor miał na myśli.

Przykładem takich przepisów, są m.in. zapisy kodeksu cywilnego o spółce cywilnej.

Choć literalnie ustawodawca określa ją „spółką”, co w powszechnym rozumieniu można by uznać za odrębny podmiot prawa (jak np. spółka z o.o.) – to w  sensie prawnym, nie jest to żadna spółka, a… umowa między wspólnikami. Gdy czasem uświadamiam to petentowi, często odpowiedzią jest niedowierzanie. Ale że o co chodzi? W praktyce oznacza to m.in., że działalność gospodarczą nie wykonuje spółka (bo takowa nie istnieje tj. nie ma własnej osobowości prawnej), lecz wspólnicy. Gdy chcemy np. pozwać taką „spółkę”, w rzeczywistości pozywamy wspólników, prowadzących jedynie działalność w formie spółki. Gdy zawieramy umowy ze „spółką” cywilną, to de facto kontrakt podpisujemy ze wspólnikami, oni też (nie spółka) ponoszą odpowiedzialność za długi itd. itd.

Blog ten nie jest jednak o prawie cywilnym, czy gospodarczym – teorię prawa i wywody w tym przedmiocie pozwolę sobie zatem ograniczyć do powyższego minimum.

Co jest jednak najciekawsze w spółce cywilnej w kontekście prawa rodzinnego – że tworzy ona strukturę bardzo zbliżoną do… małżeństwa.

Po jego zawarciu, między małżonkami powstaje tzw. wspólnota majątkowa małżeńska (chyba że strony przed lub w trakcie małżeństwa zawrą intercyzę). Jest to tzw. współwłasność łączna, czyli bezudziałowa. Gdy ta wspólnota obowiązuje, małżonkowie nie są właścicielami majątku wspólnego w jakimś procencie, tylko cały majątek wspólny jest „ich”, bez precyzowania w jakim udziale. Dopiero po ustaniu wspólnoty majątkowej małżeńskiej, współwłasność łączna zmienia się we współwłasność ułamkową. Co do zasady w tym wypadku, udziały małżonków będą równe. Można jednak w pewnych sytuacjach ewentualnie domagać się rozstrzygnięcia tzw. nierównych udziałów w majątku wspólnym.

Podobnie jest w przypadku spółki cywilnej, bowiem jej zawarcie wywołuje podobny skutek, tj. rodzi między wspólnikami współwłasność łączną. Majątek „spółki” cywilnej, staje się bowiem łącznym majątkiem wspólników. Każdy ze wspólników jest właścicielem („łącznym”) każdej z rzeczy wniesionej do takiej „spółki”.

Odpowiednie przepisy (a w przypadku „spółki” cywilnej, także jej umowa) określają sposób zarządzania takim majątkiem.

Ciekawy kazus występuje wówczas, gdy o rozwód chce wystąpić małżonek, który prowadzi z drugim małżonkiem działalność gospodarczą w formie spółki cywilnej.

Orzeczenie rozwodu wywoła bowiem ustanie wspólnoty majątkowej małżeńskiej, tj. majątek bezudziałowy staje się majątkiem udziałowym. Rozwód nie wpłynie jednak na treść i stan prawny łączącej małżonków umowy spółki cywilnej. Dopóki istnieje taka spółka, między byłymi małżonkami, istnieć będzie nadał współwłasność łączna. Czyli następuje swoiste wpadnięcie z deszczu pod rynnę, tj. samo orzeczenie rozwodu często nie rozwiąże problemów majątkowych – a wręcz może skutkować ich zwiększeniem. Gdy drugi małżonek otrzyma pozew o rozwód, z pewnością wywoła to szereg retorsji i konsekwencji także i na tle majątkowym.

W takim wypadku, przed wszczęciem sprawy o rozwód warto zatem przeanalizować sytuację prawną i faktyczną dot. prowadzonej wspólnie działalności gospodarczej w formie spółki cywilnej, po to, by odpowiednio zabezpieczyć majątek spółki.